1. |
Klątwa Ahaba
08:34
|
|||
nieokiełznany, wielki sęp
padło, rusza się
bije dzwon, klęka śmieć
nie rozumiesz, nie znasz jej
tak dobrze jak ja
straszliwy koszmar, klątwa ahaba
nie znieczula rum, smaku nie ma strawa
poddało jego serce się tej boskiej emanacji
z krwi zlepiony trup, symbol wiecznej degradacji
ból jest jak ogień, który trawi moje ręce
czekam na sztorm, czekam jeszcze
czekam na cios i czekał będę
bijcie w bębny, podnieście głos
w imię wojny, martwy los
w piekle świta, słyszałem go
'dzisiaj zginiesz, dzisiaj zgnijesz'
walcz rybo
walcz wilku
odejdź stąd, szalony kapitanie
zapamiętaj swój błąd nim cię złamie
każdy twój sen - pustym obszarem
zimna, ciemna toń - ja jestem jej darem
drzwi otwieram w noc
gdy jaśnieć przestaje
za chwilę zniknę
więc daj co masz dla mnie
wrzuć w ocean
albo nie przychodź wcale
pokaż mi głos
albo oddaj na stałe
|
||||
2. |
Haka
05:06
|
|||
dzisiaj spłynie stara krew
mądre diabła córy usłyszą zew ponury
zlecą się jak szczury
twój wyrok to ręce związane na supeł
na rogach jelenia
w potwarzy istnienia
złorzeczę do lustra
i staję w płomieniach
ka-mate, ka-mate
ka-ora, ka-ora
w bystrej rzece
toni śmiałej jak pierwszy wrzask
nie chcę zaistnieć
w czerni i bieli
skąpanym w słońcu korytem
popłynie moja kipiel
|
||||
3. |
||||
oni poją swoje dusze twoją czystej krwi czerwienią
'ja nie chcę ale muszę' - takie słowa nic nie zmienią
i łasisz się na kłamstwa, oh tak słodkie jak cukierki
a nad twoim truchłem sępy grają krzyżami w bierki
i zerwij twarz z nazareńczyka
odejdzie gładko
choć wzniosą lament stare kurwy - 'ojcze, synu, matko'
świętego szprota pożryj, nie zostaw ani ości
ojcze, synu, matko
religia jest gangreną ludzkości
w złoty kielich wleją pięknie poświęcone szczyny
łaszą się jak psy, nie znają dnia ani godziny
ale ja wierzę, że ten dzień w końcu nastanie
kiedy szczur zagryzie wronę, świecki naród w krwi powstanie
ostrzę zęby i pazury na to czarne, święte mięso
mój potrójny szósty zmysł szepcze - 'będziesz ucztował często'
i żaden wolny człowiek nigdy już nie będzie pościł
zaprawdę powiadam wam
religia jest gangreną ludzkości
zimnokrwisty będę wtedy kiedy te piękne sukna
potoczy tłusty robak - nic, że złota twoja trumna
nie znaczy nic sto kilo wiary
zadaję czwartą z ran
nie chciałem dziś obrażać ale to obraz z moich snów
on chce żebym głosił, on mnie wybrał na swój smród
nie plam wyobraźni
wolny myślą
tam gdzie nie masz imienia
wystarczy marna iskra, zdecydowany ruch
szkarłatny król tonie, nasłuchuj finalnego tchu
a kiedy przyjdzie mój czas
będę wiatrem w zamkach warmii
|
||||
4. |
Nanvk
08:14
|
|||
zwierzęcy oddech, polarna czerń
brutalne serce nie obnaża się
dla niego kość i ciało
a dla mnie żer
przez lód skrywany
mróz splami sierści biel
mówi 'wejdź po skałach
je tak jak ciebie - ziemia dała'
wiem, nie mam czasu, nie mam wyjścia
prędko zabić tego niedźwiedzia
wielmożna zimo, rzeźbię ci tron
chybionej wiary, wiem to mój błąd
z ogniem na ustach, w gniewie rządź
piękna i pusta - ja składam broń
cudownie głupi jesteś człowieku
ty beze mnie końca szukaj
jam wielki wóz, wycinek piekła
centurion, napastnik
niech nikt nie zapłacze po mnie
już wiem dokąd iść
w lesie płoną pochodnie
w powietrzu trupi śmiech
bestio, czy tego pragniesz?
bestio - tego pragnę.
|
||||
5. |
Ztrwyznaina
05:46
|
|||
niechęci żmij syczy i pluje
nie liczę dni, łajba dryfuje
nocą i dniem nawlekam burze jak korale
nie ma we mnie strachu
nie ma we mnie duszy wcale
byłem snem, śniła mnie lina
byłem dla mniej brudnym wichrem
takim co głowy ścina
w pokład biła, krzyczała 'więcej, więcej'
czarna godzina - dla niej będę skamlał smętnie
ztrwyznaina! ztrwyznaina!
dzień ściera w proch mój sen
spoglądam z żalem za horyzont
chłonę zapach fal
wiaro
z oddali wyraźna
zerwij mnie
zatruj mnie
jesteś kpiną, marynarzu
połknij mój głos
brzydkie ciało - skaza
pozbądź się go
czy duszy upiorem
będzie stary kompan ból?
zamienią się role
w królestwie kurzu i nut
wiem kim jesteś
cieniem latarnika
popijasz deszcze
wiążesz morza w węzeł
|
||||
6. |
XIII
04:37
|
|||
w kościach
widzę ten czas kiedy nie mogę być bierny
wiem, że masz mnie za głupca
lecz nie jesteś mi potrzebny
kości zeżarł pies
nikt nie musi wierzyć
i każdy dzień przelewał będę
do czerni serca, aż nieba sięgnie
późna już godzina ale ja nie chodzę spać
kończy i zaczyna się mój sen na wspak
gdzieś daleko na pustyni usnął martwy czas
stara wiedźma czar odczyni już ostatni raz
w kościach
czuję każdy raz, który przyjąłem bezczelny
i nie schylę już głowy
i nie będę łatwowierny
dyszę
jak pies
wywleczony na piedestał dumnie krwawię
krwawię na czarny sztandar
|
||||
7. |
Pusta góra
08:22
|
|||
milcz i wstawaj
wytężaj wzrok
skróci cię o głowę
więc bacz na każdy krok
trumnę złodzieja
rzucą przed wieprze
taka jest cena
za wychłostanie ogniem
do pustej góry wejdziesz
i popiołem gnidy zmyjesz
będziesz widział światło świecy
będziesz szedł wdychając brzask
i będziesz chłeptał wodę z serca ziemi
i na kołku położysz łeb
płomień wypali czego grad nie zmieli
i tą górą staniesz się sam
pręt zdzieli po nerkach
ta prawda mierzi
i tonąc w rzece łez
przeobrażam się w czarny strup
więdną moje płuca, umiera duch
dość mam chodzenia
po wietrze zimą usłanym tam gdzie czuje mnie twój lęk
będę krzyczał opętany
wyjałowi mnie tlen
bij pokłony, doceń
pijany bóg czyści zbroję
od bagna do drzewa
od miski do chlewa
będę cię oglądał w moich purpurowych snach
będę walczył o twoje
będę dla ciebie jak brat
i kiedy staniesz się tym szczytem
wejdę na sam jego czub
wpuszczę do płuc powietrze
wyobrażę ciebie znów
nie walcz
|
Cerber Olsztyn, Poland
CERBER plays an uncompromised blend of hardcore, stoner/sludge metal and specific, strong groove, not avoiding either
melodies or a complete lack of them.
We try not to give a fuck and reap what the world sow in our minds by transferring it into hatred- driven noise.
... more
Streaming and Download help
If you like Cerber, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp